Mistrz Gry - 2015-06-28 18:57:11 |
xxx
|
Leilla Carter - 2015-06-28 19:07:06 |
Margaery weszła do dwuosobowego pokoju, ciągnąc za sobą swój ogromny kufer (w końcu gdzieś musiała pomieścić te trzydzieści swetrów i książki). Pokój, pomimo tego, że był przeznaczony dla dwójki, można było zaliczyć do jednego z największych w dormitorium Ślizgonów. Cóż, rodzice mieli te swoje znajomości. Jak łatwo można było wywnioskować, jej współlokatorka także musiała pochodzić z jakiejś szanowanej rodziny (z pewnością nie tak walniętej jak rodzina Margaery, ale wciąż), dlatego dziewczyna nie mogła się doczekać, aż ją pozna. Będzie idiotką? Zasiedziałą w książkach kujonką, która do Slytherinu trafiła przez jakieś dziwne zrządzenie losu? Czy może raczej będzie taka jak Margaery?
Leilla błądziła długo szukając pokoju, który przez najbliższe dziesięć miesięcy miał być jej pokojem. Wiedziała, że matka dzwoniła specjalnie do szkoły by załatwić jej dobry pokój, niestety nie było jedno osobowych, ale na biedę może nie będzie aż tak źle. Przecież nie wszyscy w tej szkole są głupimi głuptakami, którzy mają szczury. Powinni zakazać posiadania jakichkolwiek zwierząt, które oddychają. Leilla weszła do pokoju i zauważyła, że najwidoczniej jej współlokatorka była od niej szybsza i już jest w pokoju. Nie wyglądała na pokojówkę, zresztą wątpiła, że w tej szkole ktoś taki jest. - Cześć...
-Hej!-Margaery uśmiechnęła się, wstając z łóżka, na które wcześniej rzuciła swój materiałowy plecak i torebkę. Gdyby dziewczyna nie wyglądała tak, jak wyglądała, ruda z pewnością wysiliłaby się tylko na wymuszony uśmiech. Ale blondynka, która stanęła w drzwiach pokoju wydawała się być naprawdę w porządku! Była ładna i jak Margaery zauważyła, miała zadatki na jedną z najładniejszych Ślizgonek w ich roczniku. Ubrać się też umiała i wydawało się, że jest też całkiem-całkiem inteligentna. Ale to się oceni w rozmowie. Miejmy tylko nadzieję, że nie ma uczulenia na sierść, bo pan Darcy właśnie zjawił się w pokoju po wykonaniu obchodu wokół pokoju wspólnego.
Leilla rzuciła torebkę na łóżko, rozejrzała się po pokoju - było tam całkiem ładnie, jak dobrze, że trafiła tutaj a nie do 10 osobowego pokoju, w którym nie ma okna i jest tylko jedna łazienka. Perspektywa zostania w tym miejscu, wydała się interesująca. Współlokatorka wyglądała na człowieka, nie na durnego szczurołapa. Wyglądała na osobę, z którą będzie dało się pogadać. - Jestem Leilla- powiedziała wyciągając w jej stronę rękę.
-Margaery.-dziewczyna stanowczo uścisnęła jej dłoń. Nie będzie się bawić w jakieś delikatne uściski, w końcu nie zarazi się przez dotyk, tak, jak uważają niektóre idiotki.-Jak minęła podróż?
|
Leilla Carter - 2015-06-28 19:12:05 |
- Byłoby dobrze, gdyby nie irytujący bachor i jej szczur...
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 19:24:20 |
Leilla Carter napisał:- Byłoby dobrze, gdyby nie irytujący bachor i jej szczur...
-Ty też ją widziałaś?-na twarzy Margaery pojawił się uśmiech.-Pan Darcy prawie rzucił się na tego jej szczura, ale w porę go odciągnęłam. Nie chciałam, żeby jadł syf.
|
Leilla Carter - 2015-06-28 19:31:33 |
Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:- Byłoby dobrze, gdyby nie irytujący bachor i jej szczur...
-Ty też ją widziałaś?-na twarzy Margaery pojawił się uśmiech.-Pan Darcy prawie rzucił się na tego jej szczura, ale w porę go odciągnęłam. Nie chciałam, żeby jadł syf.
- To dobrze, że to zrobiłaś... Jeszcze pewnie biedny by się otruł i co by było? Słodki jest... Szkoda by było - powiedziała starając się pogłaskać kotka.
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 19:37:11 |
Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:- Byłoby dobrze, gdyby nie irytujący bachor i jej szczur...
-Ty też ją widziałaś?-na twarzy Margaery pojawił się uśmiech.-Pan Darcy prawie rzucił się na tego jej szczura, ale w porę go odciągnęłam. Nie chciałam, żeby jadł syf.
- To dobrze, że to zrobiłaś... Jeszcze pewnie biedny by się otruł i co by było? Słodki jest... Szkoda by było - powiedziała starając się pogłaskać kotka.
Pan Darcy, na początku nieco cofnął łebek, ale po kilku sekundach zbliżył się do blondynki, mrucząc. A to pies na baby... -Polubił cię.-Margaery usiadła po turecku na łóżku, wyrzucając zawartość plecaka na pościel.-A nie jest taki miły dla każdego. Bo Pan Darcy, kot z natury dumny, noszący imię, a właściwie nazwisko po dumnym człowieku, dawał się głaskać tylko niektórym. Nie był agresywny, nie drapał ludzi po dłoniach, ani nie rzucał się na ich twarze. On po prostu miał poczucie własnej wartości, o ile można tak powiedzieć o kocie. Najczęściej chodził po pokojach, zamiatając swoim długim ogonem i obserwując wszystkich, chociaż najbardziej lubił siadać w pokoju swojej właścicielki, dystyngowanie liżąc swoje łapki.
|
Leilla Carter - 2015-06-28 19:43:56 |
Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał: -Ty też ją widziałaś?-na twarzy Margaery pojawił się uśmiech.-Pan Darcy prawie rzucił się na tego jej szczura, ale w porę go odciągnęłam. Nie chciałam, żeby jadł syf.
- To dobrze, że to zrobiłaś... Jeszcze pewnie biedny by się otruł i co by było? Słodki jest... Szkoda by było - powiedziała starając się pogłaskać kotka.
Pan Darcy, na początku nieco cofnął łebek, ale po kilku sekundach zbliżył się do blondynki, mrucząc. A to pies na baby... -Polubił cię.-Margaery usiadła po turecku na łóżku, wyrzucając zawartość plecaka na pościel.-A nie jest taki miły dla każdego. Bo Pan Darcy, kot z natury dumny, noszący imię, a właściwie nazwisko po dumnym człowieku, dawał się głaskać tylko niektórym. Nie był agresywny, nie drapał ludzi po dłoniach, ani nie rzucał się na ich twarze. On po prostu miał poczucie własnej wartości, o ile można tak powiedzieć o kocie. Najczęściej chodził po pokojach, zamiatając swoim długim ogonem i obserwując wszystkich, chociaż najbardziej lubił siadać w pokoju swojej właścicielki, dystyngowanie liżąc swoje łapki.
- To chyba dobrze... Nieciekawie byłoby, gdyby było inaczej. Ah ta Leilla, w przeciwieństwie do Sally jej zbiór słownictwa jest dość ubogi, co zaprezentowała przed chwilą, ale co się dziwić... Przecież to tylko Leilla, nie? Chociaż... Nie... musze to sprostować. Leilla nie jest głupia, słow też zna dużo po prosto nie lubi używać zbyt skomplikowanych konstrukcji słownych.
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 19:51:50 |
Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał: - To dobrze, że to zrobiłaś... Jeszcze pewnie biedny by się otruł i co by było? Słodki jest... Szkoda by było - powiedziała starając się pogłaskać kotka.
Pan Darcy, na początku nieco cofnął łebek, ale po kilku sekundach zbliżył się do blondynki, mrucząc. A to pies na baby... -Polubił cię.-Margaery usiadła po turecku na łóżku, wyrzucając zawartość plecaka na pościel.-A nie jest taki miły dla każdego. Bo Pan Darcy, kot z natury dumny, noszący imię, a właściwie nazwisko po dumnym człowieku, dawał się głaskać tylko niektórym. Nie był agresywny, nie drapał ludzi po dłoniach, ani nie rzucał się na ich twarze. On po prostu miał poczucie własnej wartości, o ile można tak powiedzieć o kocie. Najczęściej chodził po pokojach, zamiatając swoim długim ogonem i obserwując wszystkich, chociaż najbardziej lubił siadać w pokoju swojej właścicielki, dystyngowanie liżąc swoje łapki.
- To chyba dobrze... Nieciekawie byłoby, gdyby było inaczej. Ah ta Leilla, w przeciwieństwie do Sally jej zbiór słownictwa jest dość ubogi, co zaprezentowała przed chwilą, ale co się dziwić... Przecież to tylko Leilla, nie? Chociaż... Nie... musze to sprostować. Leilla nie jest głupia, słow też zna dużo po prosto nie lubi używać zbyt skomplikowanych konstrukcji słownych.
-Poznałaś już kogoś, oprócz tej-laski-od-szczura?-zapytała, układając na szafce nocnej niektóre książki, szczotkę do włosów i inne bibeloty, bez których jedenastoletnia dziewczyna nie może się obyć.
|
Leilla Carter - 2015-06-28 19:55:23 |
Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał: Pan Darcy, na początku nieco cofnął łebek, ale po kilku sekundach zbliżył się do blondynki, mrucząc. A to pies na baby... -Polubił cię.-Margaery usiadła po turecku na łóżku, wyrzucając zawartość plecaka na pościel.-A nie jest taki miły dla każdego. Bo Pan Darcy, kot z natury dumny, noszący imię, a właściwie nazwisko po dumnym człowieku, dawał się głaskać tylko niektórym. Nie był agresywny, nie drapał ludzi po dłoniach, ani nie rzucał się na ich twarze. On po prostu miał poczucie własnej wartości, o ile można tak powiedzieć o kocie. Najczęściej chodził po pokojach, zamiatając swoim długim ogonem i obserwując wszystkich, chociaż najbardziej lubił siadać w pokoju swojej właścicielki, dystyngowanie liżąc swoje łapki.
- To chyba dobrze... Nieciekawie byłoby, gdyby było inaczej. Ah ta Leilla, w przeciwieństwie do Sally jej zbiór słownictwa jest dość ubogi, co zaprezentowała przed chwilą, ale co się dziwić... Przecież to tylko Leilla, nie? Chociaż... Nie... musze to sprostować. Leilla nie jest głupia, słow też zna dużo po prosto nie lubi używać zbyt skomplikowanych konstrukcji słownych.
-Poznałaś już kogoś, oprócz tej-laski-od-szczura?-zapytała, układając na szafce nocnej niektóre książki, szczotkę do włosów i inne bibeloty, bez których jedenastoletnia dziewczyna nie może się obyć.
- Jakiegoś kretyna, który znalazł moją bransoletkę i nie chce jej oddać... -powiedziała, a potem przypomniała sobie, że powinna się rozpakowywać, no to otworzyła kufer i wyciągnęła perfumiki, pomadki, jakieś książki, płyty (dużo płyt ♥)
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 20:00:44 |
Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał: - To chyba dobrze... Nieciekawie byłoby, gdyby było inaczej. Ah ta Leilla, w przeciwieństwie do Sally jej zbiór słownictwa jest dość ubogi, co zaprezentowała przed chwilą, ale co się dziwić... Przecież to tylko Leilla, nie? Chociaż... Nie... musze to sprostować. Leilla nie jest głupia, słow też zna dużo po prosto nie lubi używać zbyt skomplikowanych konstrukcji słownych.
-Poznałaś już kogoś, oprócz tej-laski-od-szczura?-zapytała, układając na szafce nocnej niektóre książki, szczotkę do włosów i inne bibeloty, bez których jedenastoletnia dziewczyna nie może się obyć.
- Jakiegoś kretyna, który znalazł moją bransoletkę i nie chce jej oddać... -powiedziała, a potem przypomniała sobie, że powinna się rozpakowywać, no to otworzyła kufer i wyciągnęła perfumiki, pomadki, jakieś książki, płyty (dużo płyt ♥)
-Czy to są oryginalne winyle?-Margaery zaświeciły się oczy, kiedy wstała z łóżka i podeszła do dziewczyny.-Ja też zbieram, ale wszechojciec nie pozwolił mi ich zabrać z sobą. Czego słuchasz?
|
Leilla Carter - 2015-06-28 20:23:56 |
Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał: -Poznałaś już kogoś, oprócz tej-laski-od-szczura?-zapytała, układając na szafce nocnej niektóre książki, szczotkę do włosów i inne bibeloty, bez których jedenastoletnia dziewczyna nie może się obyć.
- Jakiegoś kretyna, który znalazł moją bransoletkę i nie chce jej oddać... -powiedziała, a potem przypomniała sobie, że powinna się rozpakowywać, no to otworzyła kufer i wyciągnęła perfumiki, pomadki, jakieś książki, płyty (dużo płyt ♥)
-Czy to są oryginalne winyle?-Margaery zaświeciły się oczy, kiedy wstała z łóżka i podeszła do dziewczyny.-Ja też zbieram, ale wszechojciec nie pozwolił mi ich zabrać z sobą. Czego słuchasz?
- Pewnie, że oryginalne... Głównie rocka alternatywnego, symfonicznego... Czasem metal, zależy od nastroju.
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 20:34:07 |
Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał: - Jakiegoś kretyna, który znalazł moją bransoletkę i nie chce jej oddać... -powiedziała, a potem przypomniała sobie, że powinna się rozpakowywać, no to otworzyła kufer i wyciągnęła perfumiki, pomadki, jakieś książki, płyty (dużo płyt ♥)
-Czy to są oryginalne winyle?-Margaery zaświeciły się oczy, kiedy wstała z łóżka i podeszła do dziewczyny.-Ja też zbieram, ale wszechojciec nie pozwolił mi ich zabrać z sobą. Czego słuchasz?
- Pewnie, że oryginalne... Głównie rocka alternatywnego, symfonicznego... Czasem metal, zależy od nastroju.
-Coś czuję, Leilla, że trochę czasu tu spędzimy, słuchając tego wszystkiego.-powiedziała. Zapowiadało się siedem naprawdę fajnych lat; a Margaery była pewna, że Ślizgoni zadbają, żeby przez przypadek nikt się nie nudził.
|
Leilla Carter - 2015-06-28 20:38:20 |
Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał: -Czy to są oryginalne winyle?-Margaery zaświeciły się oczy, kiedy wstała z łóżka i podeszła do dziewczyny.-Ja też zbieram, ale wszechojciec nie pozwolił mi ich zabrać z sobą. Czego słuchasz?
- Pewnie, że oryginalne... Głównie rocka alternatywnego, symfonicznego... Czasem metal, zależy od nastroju.
-Coś czuję, Leilla, że trochę czasu tu spędzimy, słuchając tego wszystkiego.-powiedziała. Zapowiadało się siedem naprawdę fajnych lat; a Margaery była pewna, że Ślizgoni zadbają, żeby przez przypadek nikt się nie nudził.
Oczywiście, że nikt się nie będzie nudził, a na pewno nie Gryffoni. I Leilla się uśmiechnęła, ale jej się fajnie trafiło! Serio, bała się, że trafi na jakąś idiotkę, z którą nie będzie się dało porozmawiać... - Dość sporo czasu... Skąd jesteś?
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 20:50:22 |
Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał: - Pewnie, że oryginalne... Głównie rocka alternatywnego, symfonicznego... Czasem metal, zależy od nastroju.
-Coś czuję, Leilla, że trochę czasu tu spędzimy, słuchając tego wszystkiego.-powiedziała. Zapowiadało się siedem naprawdę fajnych lat; a Margaery była pewna, że Ślizgoni zadbają, żeby przez przypadek nikt się nie nudził.
Oczywiście, że nikt się nie będzie nudził, a na pewno nie Gryffoni. I Leilla się uśmiechnęła, ale jej się fajnie trafiło! Serio, bała się, że trafi na jakąś idiotkę, z którą nie będzie się dało porozmawiać... - Dość sporo czasu... Skąd jesteś?
-Z Londynu.-powiedziała, ponownie wracając na swoje łóżko;w końcu do wypakowania została jeszcze torebka.-A ty?
|
Leilla Carter - 2015-06-28 20:55:01 |
Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał: -Coś czuję, Leilla, że trochę czasu tu spędzimy, słuchając tego wszystkiego.-powiedziała. Zapowiadało się siedem naprawdę fajnych lat; a Margaery była pewna, że Ślizgoni zadbają, żeby przez przypadek nikt się nie nudził.
Oczywiście, że nikt się nie będzie nudził, a na pewno nie Gryffoni. I Leilla się uśmiechnęła, ale jej się fajnie trafiło! Serio, bała się, że trafi na jakąś idiotkę, z którą nie będzie się dało porozmawiać... - Dość sporo czasu... Skąd jesteś?
-Z Londynu.-powiedziała, ponownie wracając na swoje łóżko;w końcu do wypakowania została jeszcze torebka.-A ty?
- Zależy... Urodziłam się w Nowym Jorku mieszkałam tam trzy lata, a teraz mieszkam w Cardiff.
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 21:00:16 |
Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał: Oczywiście, że nikt się nie będzie nudził, a na pewno nie Gryffoni. I Leilla się uśmiechnęła, ale jej się fajnie trafiło! Serio, bała się, że trafi na jakąś idiotkę, z którą nie będzie się dało porozmawiać... - Dość sporo czasu... Skąd jesteś?
-Z Londynu.-powiedziała, ponownie wracając na swoje łóżko;w końcu do wypakowania została jeszcze torebka.-A ty?
- Zależy... Urodziłam się w Nowym Jorku mieszkałam tam trzy lata, a teraz mieszkam w Cardiff.
-W Nowym Jorku?-Margaery szeroko się uśmiechnęła.-Zawsze chciałam tam pojechać. Kiedyś myślałam, że fajnie byłoby tam zamieszkać, ale nie potrafiłabym zostawić Londynu. A co do Cardiff, to byłam tam kilka razy. Masz blisko do morza, szczęściara. Ale luzy rajtuzy, jeszcze zobaczysz, Margaery, że Londyn będzie dla ciebie jak mąż, a Nowy Jork jak ten kochanek, czy ktoś taki. Nie ma to jak brać takie teksty od Alexy Chung
|
Leilla Carter - 2015-06-28 21:05:17 |
Margaery Winchester napisał:Leilla Carter napisał:Margaery Winchester napisał: -Z Londynu.-powiedziała, ponownie wracając na swoje łóżko;w końcu do wypakowania została jeszcze torebka.-A ty?
- Zależy... Urodziłam się w Nowym Jorku mieszkałam tam trzy lata, a teraz mieszkam w Cardiff.
-W Nowym Jorku?-Margaery szeroko się uśmiechnęła.-Zawsze chciałam tam pojechać. Kiedyś myślałam, że fajnie byłoby tam zamieszkać, ale nie potrafiłabym zostawić Londynu. A co do Cardiff, to byłam tam kilka razy. Masz blisko do morza, szczęściara. Ale luzy rajtuzy, jeszcze zobaczysz, Margaery, że Londyn będzie dla ciebie jak mąż, a Nowy Jork jak ten kochanek, czy ktoś taki. Nie ma to jak brać takie teksty od Alexy Chung
- Może jest dużą atrakcją, szkoda, że nie ma kiedy tam bywać... Miałam full zajęć dodatkowych...-westchnęła siadając na podłodze a następnie otwierając kufer.
|
Margaery Winchester - 2015-06-28 21:08:31 |
-Ja głównie spędzałam czas z moim przyjacielem, Noelem.-powiedziała, odgarniając włosy za ucho. Tylko mi się tu teraz nie rozklej, wiem, że chciałaś wylądować razem z nim w Slytherinie, ale nie zawsze wszystko jest takie, jak zaplanowałaś.Dlatego ogarnij się, bo może będzie szczęśliwszy w Gryffindorze, niż tutaj.-Ale trafił do Gryffindoru i nie potrafię zrozumieć, jakim cudem to się stało.
|
Leilla Carter - 2015-06-28 21:14:46 |
Margaery Winchester napisał:-Ja głównie spędzałam czas z moim przyjacielem, Noelem.-powiedziała, odgarniając włosy za ucho. Tylko mi się tu teraz nie rozklej, wiem, że chciałaś wylądować razem z nim w Slytherinie, ale nie zawsze wszystko jest takie, jak zaplanowałaś.Dlatego ogarnij się, bo może będzie szczęśliwszy w Gryffindorze, niż tutaj.-Ale trafił do Gryffindoru i nie potrafię zrozumieć, jakim cudem to się stało.
- Ta stara tiara chyba coś brała przed tą całą ceremonią. Dwie szlamy trafiły do Slytherinu. Przecież to największa życiowa porażka!
|
Mistrz Gry - 2015-07-01 21:01:11 |
NOWY ROK
|
Leon Parker - 2015-07-13 00:33:33 |
Leon wszedł cicho do pokoju Leilli, trzymając w rękach wszystkie listy. Oczywiście był smutny i w ogóle, wcale nie wyglądał tak idealnie jak zawsze - nieułożone włosy, podkrążone oczy, suche usta, wymięte ubrania. Tak, stracił swój blask. Czy gdyby zobaczyła go jakaś jego fanka, nadal by nią była? Szczerze w to wątpił, a on nie chciał zranić Leilli. On po prostu chciał się z nią zaprzyjaźnić i, jak zwykle, wszystko schrzanił. - Tak naprawdę nigdy nie chciałem Cię zranić - wyszeptał, mając nadzieję, że ta go usłyszy.
|
Leilla Carter - 2015-07-13 00:44:19 |
Leon Parker napisał:Leon wszedł cicho do pokoju Leilli, trzymając w rękach wszystkie listy. Oczywiście był smutny i w ogóle, wcale nie wyglądał tak idealnie jak zawsze - nieułożone włosy, podkrążone oczy, suche usta, wymięte ubrania. Tak, stracił swój blask. Czy gdyby zobaczyła go jakaś jego fanka, nadal by nią była? Szczerze w to wątpił, a on nie chciał zranić Leilli. On po prostu chciał się z nią zaprzyjaźnić i, jak zwykle, wszystko schrzanił. - Tak naprawdę nigdy nie chciałem Cię zranić - wyszeptał, mając nadzieję, że ta go usłyszy.
A Leilla była bardzo smutna i bardzo wkurzona. Zanim on tam wszedł, potargała praktycznie każdy list. Gdyby mogła to pewnie jeszcze by je spaliła, ale wolała nie. Bo jeszcze jakiś przygłup mógł pomyśleć, że pali papierosy i co? Jej wizerunek grzecznej, głupiej dziewczynki zostałby poważnie naruszony. Więc teraz tylko leżała na łóżku patrząc w sufit, dalej płacząc. Tylko to nie były łzy takie, które pomagały jej coś osiągnąć. Te były szczere. Prawdziwe łzy. Nie powinna płakać. Jeszcze jakiś kretyn pomyśli, że ma uczucia. I co wtedy? No właśnie... Z jednej strony... To nie byłoby wcale takie złe... A z drugiej... Uczucia to słabość. Kiedy usłyszała, że ktoś wszedł do pokoju szybko usiadła na łóżku. Nawet nie próbowała się ogarnąć. - W takim razie ciekawie prowadzisz rozmowę. Co tu robisz?
|
Leon Parker - 2015-07-13 00:50:29 |
Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał:Leon wszedł cicho do pokoju Leilli, trzymając w rękach wszystkie listy. Oczywiście był smutny i w ogóle, wcale nie wyglądał tak idealnie jak zawsze - nieułożone włosy, podkrążone oczy, suche usta, wymięte ubrania. Tak, stracił swój blask. Czy gdyby zobaczyła go jakaś jego fanka, nadal by nią była? Szczerze w to wątpił, a on nie chciał zranić Leilli. On po prostu chciał się z nią zaprzyjaźnić i, jak zwykle, wszystko schrzanił. - Tak naprawdę nigdy nie chciałem Cię zranić - wyszeptał, mając nadzieję, że ta go usłyszy.
A Leilla była bardzo smutna i bardzo wkurzona. Zanim on tam wszedł, potargała praktycznie każdy list. Gdyby mogła to pewnie jeszcze by je spaliła, ale wolała nie. Bo jeszcze jakiś przygłup mógł pomyśleć, że pali papierosy i co? Jej wizerunek grzecznej, głupiej dziewczynki zostałby poważnie naruszony. Więc teraz tylko leżała na łóżku patrząc w sufit, dalej płacząc. Tylko to nie były łzy takie, które pomagały jej coś osiągnąć. Te były szczere. Prawdziwe łzy. Nie powinna płakać. Jeszcze jakiś kretyn pomyśli, że ma uczucia. I co wtedy? No właśnie... Z jednej strony... To nie byłoby wcale takie złe... A z drugiej... Uczucia to słabość. Kiedy usłyszała, że ktoś wszedł do pokoju szybko usiadła na łóżku. Nawet nie próbowała się ogarnąć. - W takim razie ciekawie prowadzisz rozmowę. Co tu robisz?
Leon oparł się o futrynę i wsadził ręce do kieszeni. Patrzył na Leillę, ale to wyglądało mniej więcej tak, jakby jej nie widział. Nie był skupiony na tym, co widział, tylko na tym o czym myślał. - Przyszedłem wysłuchać wszystko co masz mi do powiedzenia. Możesz mi nawrzucać, obrażać mnie... Cokolwiek chcesz. Wolę, gdy robisz to prosto w oczy. A wtedy ja Cię przeproszę i wyjdę. Nie musisz mi wybaczać. Nie oczekuję tego - powiedział i zamknął oczy. Widać było, po jego twarzy, że od kilku dni nie spał. W dodatku był nieogarnięty i smutny. Wyglądał jak mały, zbity piesek. Bardzo uroczy, na którego widok serce się łamie.- Może tak być?
|
Leilla Carter - 2015-07-13 00:59:28 |
Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał:Leon wszedł cicho do pokoju Leilli, trzymając w rękach wszystkie listy. Oczywiście był smutny i w ogóle, wcale nie wyglądał tak idealnie jak zawsze - nieułożone włosy, podkrążone oczy, suche usta, wymięte ubrania. Tak, stracił swój blask. Czy gdyby zobaczyła go jakaś jego fanka, nadal by nią była? Szczerze w to wątpił, a on nie chciał zranić Leilli. On po prostu chciał się z nią zaprzyjaźnić i, jak zwykle, wszystko schrzanił. - Tak naprawdę nigdy nie chciałem Cię zranić - wyszeptał, mając nadzieję, że ta go usłyszy.
A Leilla była bardzo smutna i bardzo wkurzona. Zanim on tam wszedł, potargała praktycznie każdy list. Gdyby mogła to pewnie jeszcze by je spaliła, ale wolała nie. Bo jeszcze jakiś przygłup mógł pomyśleć, że pali papierosy i co? Jej wizerunek grzecznej, głupiej dziewczynki zostałby poważnie naruszony. Więc teraz tylko leżała na łóżku patrząc w sufit, dalej płacząc. Tylko to nie były łzy takie, które pomagały jej coś osiągnąć. Te były szczere. Prawdziwe łzy. Nie powinna płakać. Jeszcze jakiś kretyn pomyśli, że ma uczucia. I co wtedy? No właśnie... Z jednej strony... To nie byłoby wcale takie złe... A z drugiej... Uczucia to słabość. Kiedy usłyszała, że ktoś wszedł do pokoju szybko usiadła na łóżku. Nawet nie próbowała się ogarnąć. - W takim razie ciekawie prowadzisz rozmowę. Co tu robisz?
Leon oparł się o futrynę i wsadził ręce do kieszeni. Patrzył na Leillę, ale to wyglądało mniej więcej tak, jakby jej nie widział. Nie był skupiony na tym, co widział, tylko na tym o czym myślał. - Przyszedłem wysłuchać wszystko co masz mi do powiedzenia. Możesz mi nawrzucać, obrażać mnie... Cokolwiek chcesz. Wolę, gdy robisz to prosto w oczy. A wtedy ja Cię przeproszę i wyjdę. Nie musisz mi wybaczać. Nie oczekuję tego - powiedział i zamknął oczy. Widać było, po jego twarzy, że od kilku dni nie spał. W dodatku był nieogarnięty i smutny. Wyglądał jak mały, zbity piesek. Bardzo uroczy, na którego widok serce się łamie.- Może tak być?
A Leilla pierwszy raz poczuła do niego coś innego niż czystą, zimną nienawiść. Było jej go żal? Współczuła mu. I jakoś dziwnie... Polubiła go. To chyba jedyny człowiek, który jest tak pewny siebie jak ona. Na pewno jedyny, którego Carter poznała. Poza tym... Zabawnie było się tak obrażać. Pisała głupoty, nad którymi wcale się nie zastanawiała. To ją po prostu bawiło. Mogła pisać do wielu ludzi, że są debilami. Ale pewnie każdy obraziłby się w ciągu dwóch sekund. Pisanie tych listów było interesującym przeżyciem, żałowała, że je potargała. - Nie będę cię obrażać. To nie ma sensu.
|
Leon Parker - 2015-07-13 01:12:00 |
Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał: A Leilla była bardzo smutna i bardzo wkurzona. Zanim on tam wszedł, potargała praktycznie każdy list. Gdyby mogła to pewnie jeszcze by je spaliła, ale wolała nie. Bo jeszcze jakiś przygłup mógł pomyśleć, że pali papierosy i co? Jej wizerunek grzecznej, głupiej dziewczynki zostałby poważnie naruszony. Więc teraz tylko leżała na łóżku patrząc w sufit, dalej płacząc. Tylko to nie były łzy takie, które pomagały jej coś osiągnąć. Te były szczere. Prawdziwe łzy. Nie powinna płakać. Jeszcze jakiś kretyn pomyśli, że ma uczucia. I co wtedy? No właśnie... Z jednej strony... To nie byłoby wcale takie złe... A z drugiej... Uczucia to słabość. Kiedy usłyszała, że ktoś wszedł do pokoju szybko usiadła na łóżku. Nawet nie próbowała się ogarnąć. - W takim razie ciekawie prowadzisz rozmowę. Co tu robisz?
Leon oparł się o futrynę i wsadził ręce do kieszeni. Patrzył na Leillę, ale to wyglądało mniej więcej tak, jakby jej nie widział. Nie był skupiony na tym, co widział, tylko na tym o czym myślał. - Przyszedłem wysłuchać wszystko co masz mi do powiedzenia. Możesz mi nawrzucać, obrażać mnie... Cokolwiek chcesz. Wolę, gdy robisz to prosto w oczy. A wtedy ja Cię przeproszę i wyjdę. Nie musisz mi wybaczać. Nie oczekuję tego - powiedział i zamknął oczy. Widać było, po jego twarzy, że od kilku dni nie spał. W dodatku był nieogarnięty i smutny. Wyglądał jak mały, zbity piesek. Bardzo uroczy, na którego widok serce się łamie.- Może tak być?
A Leilla pierwszy raz poczuła do niego coś innego niż czystą, zimną nienawiść. Było jej go żal? Współczuła mu. I jakoś dziwnie... Polubiła go. To chyba jedyny człowiek, który jest tak pewny siebie jak ona. Na pewno jedyny, którego Carter poznała. Poza tym... Zabawnie było się tak obrażać. Pisała głupoty, nad którymi wcale się nie zastanawiała. To ją po prostu bawiło. Mogła pisać do wielu ludzi, że są debilami. Ale pewnie każdy obraziłby się w ciągu dwóch sekund. Pisanie tych listów było interesującym przeżyciem, żałowała, że je potargała. - Nie będę cię obrażać. To nie ma sensu.
- Jeśli sprawi Ci to przyjemność to ma sens, Leilla - powiedział, otwierając oczy i podchodząc bliżej. Jednakże, nie za blisko. W sumie nie wiedział na ile Carter mu pozwala. A wcale nie oczekiwał za dużo... Ale czego on właściwie oczekiwał? Dziewczyna miała rację. Był narcyzem, idiotą, kretynem, pajacem, głupkiem, debilem. Ale tym samym był sobą. Przesadnie używa zdrobnień, nazywa wszystkich po swojemu... - W takim razie, przejdę do drugiej części tego, po co tu przyszedłem, jeśli się zgodzisz. To prawda, że jestem idiotą. Nie miałem pojęcia, dlaczego masz tak na drugie imię i obraziłem Cię swoją ignorancją. Wiem, że tłumaczenie, że o niczym nie wiedziałem, nie są zbyt wiarygodne, ale... to prawda. Może i wiem dużo na Twój temat, Leilla, ale to jest to samo, co te moje "fanki" wiedzą o mnie. Wiedzą to, co chcę, aby wiedziały. - on chyba sam nie wie do czego zmierza ta wypowiedź, ale kontynuuje:- To miały być niewinne żarty, o dziwo moim celem nie było zranienie Twoich uczuć. Dlatego przepraszam. Przepraszam i chciałbym dowiedzieć się więcej na Twój temat, Carter. Bo wyobrażenie, które o sobie tworzysz jest tak samo fałszywe jak to moje, z czego oboje zdajemy sobie sprawę... Nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiałaś. Jedyne co miałaś zrozumieć, to to, że jest mi przykro. I tyle. Pójdę już. No i Leoś skinął jej lekko głową i odwrócił się.
|
Leilla Carter - 2015-07-13 01:26:32 |
Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał: Leon oparł się o futrynę i wsadził ręce do kieszeni. Patrzył na Leillę, ale to wyglądało mniej więcej tak, jakby jej nie widział. Nie był skupiony na tym, co widział, tylko na tym o czym myślał. - Przyszedłem wysłuchać wszystko co masz mi do powiedzenia. Możesz mi nawrzucać, obrażać mnie... Cokolwiek chcesz. Wolę, gdy robisz to prosto w oczy. A wtedy ja Cię przeproszę i wyjdę. Nie musisz mi wybaczać. Nie oczekuję tego - powiedział i zamknął oczy. Widać było, po jego twarzy, że od kilku dni nie spał. W dodatku był nieogarnięty i smutny. Wyglądał jak mały, zbity piesek. Bardzo uroczy, na którego widok serce się łamie.- Może tak być?
A Leilla pierwszy raz poczuła do niego coś innego niż czystą, zimną nienawiść. Było jej go żal? Współczuła mu. I jakoś dziwnie... Polubiła go. To chyba jedyny człowiek, który jest tak pewny siebie jak ona. Na pewno jedyny, którego Carter poznała. Poza tym... Zabawnie było się tak obrażać. Pisała głupoty, nad którymi wcale się nie zastanawiała. To ją po prostu bawiło. Mogła pisać do wielu ludzi, że są debilami. Ale pewnie każdy obraziłby się w ciągu dwóch sekund. Pisanie tych listów było interesującym przeżyciem, żałowała, że je potargała. - Nie będę cię obrażać. To nie ma sensu.
- Jeśli sprawi Ci to przyjemność to ma sens, Leilla - powiedział, otwierając oczy i podchodząc bliżej. Jednakże, nie za blisko. W sumie nie wiedział na ile Carter mu pozwala. A wcale nie oczekiwał za dużo... Ale czego on właściwie oczekiwał? Dziewczyna miała rację. Był narcyzem, idiotą, kretynem, pajacem, głupkiem, debilem. Ale tym samym był sobą. Przesadnie używa zdrobnień, nazywa wszystkich po swojemu... - W takim razie, przejdę do drugiej części tego, po co tu przyszedłem, jeśli się zgodzisz. To prawda, że jestem idiotą. Nie miałem pojęcia, dlaczego masz tak na drugie imię i obraziłem Cię swoją ignorancją. Wiem, że tłumaczenie, że o niczym nie wiedziałem, nie są zbyt wiarygodne, ale... to prawda. Może i wiem dużo na Twój temat, Leilla, ale to jest to samo, co te moje "fanki" wiedzą o mnie. Wiedzą to, co chcę, aby wiedziały. - on chyba sam nie wie do czego zmierza ta wypowiedź, ale kontynuuje:- To miały być niewinne żarty, o dziwo moim celem nie było zranienie Twoich uczuć. Dlatego przepraszam. Przepraszam i chciałbym dowiedzieć się więcej na Twój temat, Carter. Bo wyobrażenie, które o sobie tworzysz jest tak samo fałszywe jak to moje, z czego oboje zdajemy sobie sprawę... Nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiałaś. Jedyne co miałaś zrozumieć, to to, że jest mi przykro. I tyle. Pójdę już. No i Leoś skinął jej lekko głową i odwrócił się.
Czy on ją przeprosił? On ją przeprosił! Zapisz to w kalendarzu. W tym dniu będzie święto narodowe, wolne od pracy, wszyscy będą flagi w oknach wieszać, będą fajerwerki, będzie wszystko! Leilla spojrzała na niego i zastanawia się co mówić. Bo on ją przejrzał... Po prostu, jak nikt inny domyślił się. - Zaczekaj... - powiedziała i wytarła oczy. Co ty chcesz mu powiedzieć, głupia? Nie po to tworzyłam twój wizerunek tak ciężko, żebyś teraz wszystko zjebała. - Jestem głupią, niewinną, przywracającą się o własne nogi blondynką. - alleluja! Nie zjebała! Ale ty jednak, jesteś mądra Leilla. I Julka Cię kocha. Ja.... - Ale jestem na tyle głupia, że wiem jak na tym korzystać... Z resztą... Zareagowałam źle na ten dowcip. Cóż... Użyłam gorszych słów do określenia ciebie. - Ja cię nienawidzę, głupia mendo. Leilla! ZJ-EB-AŁ-AŚ! Cała akcja wizerunkowa poszła się pieprzyć z moimi ocenami z matmy. SAMO DNO.
|
Leon Parker - 2015-07-13 01:34:51 |
Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał: A Leilla pierwszy raz poczuła do niego coś innego niż czystą, zimną nienawiść. Było jej go żal? Współczuła mu. I jakoś dziwnie... Polubiła go. To chyba jedyny człowiek, który jest tak pewny siebie jak ona. Na pewno jedyny, którego Carter poznała. Poza tym... Zabawnie było się tak obrażać. Pisała głupoty, nad którymi wcale się nie zastanawiała. To ją po prostu bawiło. Mogła pisać do wielu ludzi, że są debilami. Ale pewnie każdy obraziłby się w ciągu dwóch sekund. Pisanie tych listów było interesującym przeżyciem, żałowała, że je potargała. - Nie będę cię obrażać. To nie ma sensu.
- Jeśli sprawi Ci to przyjemność to ma sens, Leilla - powiedział, otwierając oczy i podchodząc bliżej. Jednakże, nie za blisko. W sumie nie wiedział na ile Carter mu pozwala. A wcale nie oczekiwał za dużo... Ale czego on właściwie oczekiwał? Dziewczyna miała rację. Był narcyzem, idiotą, kretynem, pajacem, głupkiem, debilem. Ale tym samym był sobą. Przesadnie używa zdrobnień, nazywa wszystkich po swojemu... - W takim razie, przejdę do drugiej części tego, po co tu przyszedłem, jeśli się zgodzisz. To prawda, że jestem idiotą. Nie miałem pojęcia, dlaczego masz tak na drugie imię i obraziłem Cię swoją ignorancją. Wiem, że tłumaczenie, że o niczym nie wiedziałem, nie są zbyt wiarygodne, ale... to prawda. Może i wiem dużo na Twój temat, Leilla, ale to jest to samo, co te moje "fanki" wiedzą o mnie. Wiedzą to, co chcę, aby wiedziały. - on chyba sam nie wie do czego zmierza ta wypowiedź, ale kontynuuje:- To miały być niewinne żarty, o dziwo moim celem nie było zranienie Twoich uczuć. Dlatego przepraszam. Przepraszam i chciałbym dowiedzieć się więcej na Twój temat, Carter. Bo wyobrażenie, które o sobie tworzysz jest tak samo fałszywe jak to moje, z czego oboje zdajemy sobie sprawę... Nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiałaś. Jedyne co miałaś zrozumieć, to to, że jest mi przykro. I tyle. Pójdę już. No i Leoś skinął jej lekko głową i odwrócił się.
Czy on ją przeprosił? On ją przeprosił! Zapisz to w kalendarzu. W tym dniu będzie święto narodowe, wolne od pracy, wszyscy będą flagi w oknach wieszać, będą fajerwerki, będzie wszystko! Leilla spojrzała na niego i zastanawia się co mówić. Bo on ją przejrzał... Po prostu, jak nikt inny domyślił się. - Zaczekaj... - powiedziała i wytarła oczy. Co ty chcesz mu powiedzieć, głupia? Nie po to tworzyłam twój wizerunek tak ciężko, żebyś teraz wszystko zjebała. - Jestem głupią, niewinną, przywracającą się o własne nogi blondynką. - alleluja! Nie zjebała! Ale ty jednak, jesteś mądra Leilla. I Julka Cię kocha. Ja.... - Ale jestem na tyle głupia, że wiem jak na tym korzystać... Z resztą... Zareagowałam źle na ten dowcip. Cóż... Użyłam gorszych słów do określenia ciebie. - Ja cię nienawidzę, głupia mendo. Leilla! ZJ-EB-AŁ-AŚ! Cała akcja wizerunkowa poszła się pieprzyć z moimi ocenami z matmy. SAMO DNO.
Leon spojrzał na blondynkę i nie wiedział co myśleć. Przecież oboje byli do siebie tacy podobni, nigdy wcześniej by o tym nie pomyślał, że może mieć coś wspólnego z NIĄ! Ale teraz... zadawało mu się, że lepiej ją rozumie. - Nie przeszkadza mi, że mnie obrażasz - wyznał, wzruszając ramionami. Ale to była prawda. Bo absolutnie nikt nie odważyłby się go tak otwarcie przezywać i dopiekać mu. Żadna z jego fanek nigdy nie powiedziałaby o nim złego słowa, a taka krytyka... jest w sumie budująca i zabawna.- Jesteś jedyną osobą, która się mnie nie obawia i, której nie nabrałem na całą tą szopkę, jaką dookoła siebie tworzę. Jesteś mądrzejsza niż myślisz, że jesteś Leilla. Wiesz więcej na temat historii niż niejedna osoba, idealnie oceniasz ludzi i odkrywasz ich sekrety... Masz w sobie taki "urok", który potrafisz wykorzystać na swoją korzyść. Jesteśmy podobni - skrzyżował ręce na piersi.
|
Leilla Carter - 2015-07-13 01:50:49 |
Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał: - Jeśli sprawi Ci to przyjemność to ma sens, Leilla - powiedział, otwierając oczy i podchodząc bliżej. Jednakże, nie za blisko. W sumie nie wiedział na ile Carter mu pozwala. A wcale nie oczekiwał za dużo... Ale czego on właściwie oczekiwał? Dziewczyna miała rację. Był narcyzem, idiotą, kretynem, pajacem, głupkiem, debilem. Ale tym samym był sobą. Przesadnie używa zdrobnień, nazywa wszystkich po swojemu... - W takim razie, przejdę do drugiej części tego, po co tu przyszedłem, jeśli się zgodzisz. To prawda, że jestem idiotą. Nie miałem pojęcia, dlaczego masz tak na drugie imię i obraziłem Cię swoją ignorancją. Wiem, że tłumaczenie, że o niczym nie wiedziałem, nie są zbyt wiarygodne, ale... to prawda. Może i wiem dużo na Twój temat, Leilla, ale to jest to samo, co te moje "fanki" wiedzą o mnie. Wiedzą to, co chcę, aby wiedziały. - on chyba sam nie wie do czego zmierza ta wypowiedź, ale kontynuuje:- To miały być niewinne żarty, o dziwo moim celem nie było zranienie Twoich uczuć. Dlatego przepraszam. Przepraszam i chciałbym dowiedzieć się więcej na Twój temat, Carter. Bo wyobrażenie, które o sobie tworzysz jest tak samo fałszywe jak to moje, z czego oboje zdajemy sobie sprawę... Nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiałaś. Jedyne co miałaś zrozumieć, to to, że jest mi przykro. I tyle. Pójdę już. No i Leoś skinął jej lekko głową i odwrócił się.
Czy on ją przeprosił? On ją przeprosił! Zapisz to w kalendarzu. W tym dniu będzie święto narodowe, wolne od pracy, wszyscy będą flagi w oknach wieszać, będą fajerwerki, będzie wszystko! Leilla spojrzała na niego i zastanawia się co mówić. Bo on ją przejrzał... Po prostu, jak nikt inny domyślił się. - Zaczekaj... - powiedziała i wytarła oczy. Co ty chcesz mu powiedzieć, głupia? Nie po to tworzyłam twój wizerunek tak ciężko, żebyś teraz wszystko zjebała. - Jestem głupią, niewinną, przywracającą się o własne nogi blondynką. - alleluja! Nie zjebała! Ale ty jednak, jesteś mądra Leilla. I Julka Cię kocha. Ja.... - Ale jestem na tyle głupia, że wiem jak na tym korzystać... Z resztą... Zareagowałam źle na ten dowcip. Cóż... Użyłam gorszych słów do określenia ciebie. - Ja cię nienawidzę, głupia mendo. Leilla! ZJ-EB-AŁ-AŚ! Cała akcja wizerunkowa poszła się pieprzyć z moimi ocenami z matmy. SAMO DNO.
Leon spojrzał na blondynkę i nie wiedział co myśleć. Przecież oboje byli do siebie tacy podobni, nigdy wcześniej by o tym nie pomyślał, że może mieć coś wspólnego z NIĄ! Ale teraz... zadawało mu się, że lepiej ją rozumie. - Nie przeszkadza mi, że mnie obrażasz - wyznał, wzruszając ramionami. Ale to była prawda. Bo absolutnie nikt nie odważyłby się go tak otwarcie przezywać i dopiekać mu. Żadna z jego fanek nigdy nie powiedziałaby o nim złego słowa, a taka krytyka... jest w sumie budująca i zabawna.- Jesteś jedyną osobą, która się mnie nie obawia i, której nie nabrałem na całą tą szopkę, jaką dookoła siebie tworzę. Jesteś mądrzejsza niż myślisz, że jesteś Leilla. Wiesz więcej na temat historii niż niejedna osoba, idealnie oceniasz ludzi i odkrywasz ich sekrety... Masz w sobie taki "urok", który potrafisz wykorzystać na swoją korzyść. Jesteśmy podobni - skrzyżował ręce na piersi.
O, mój, Boże. Czy ktokolwiek spodziewałby się, że ten idiota, który cały czas ją wku... Denerwował, ma mniej denerwującą stronę. To jest nie prawdopodobne. A teraz proszę, przyjmujemy zakłady kiedy zaczną być razem... Obstawiam piąty rok. I to wcale nie dlatego, że to wiem. To przypadek. Po prostu.... Eh... Nie ważne. Leilla uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Stała teraz na przeciw niego. Jak równa z równym. Chyba pierwszy raz nie patrzyła na niego z wyższością. - Chyba tak... - powiedziała. - A ty chyba jednak nie jesteś aż tak zapatrzonym w siebie, narcystycznym łajdakiem. Chyba jeszcze tak źle z Tobą nie jest. Chyba.
|
Leon Parker - 2015-07-13 01:58:36 |
Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał: Czy on ją przeprosił? On ją przeprosił! Zapisz to w kalendarzu. W tym dniu będzie święto narodowe, wolne od pracy, wszyscy będą flagi w oknach wieszać, będą fajerwerki, będzie wszystko! Leilla spojrzała na niego i zastanawia się co mówić. Bo on ją przejrzał... Po prostu, jak nikt inny domyślił się. - Zaczekaj... - powiedziała i wytarła oczy. Co ty chcesz mu powiedzieć, głupia? Nie po to tworzyłam twój wizerunek tak ciężko, żebyś teraz wszystko zjebała. - Jestem głupią, niewinną, przywracającą się o własne nogi blondynką. - alleluja! Nie zjebała! Ale ty jednak, jesteś mądra Leilla. I Julka Cię kocha. Ja.... - Ale jestem na tyle głupia, że wiem jak na tym korzystać... Z resztą... Zareagowałam źle na ten dowcip. Cóż... Użyłam gorszych słów do określenia ciebie. - Ja cię nienawidzę, głupia mendo. Leilla! ZJ-EB-AŁ-AŚ! Cała akcja wizerunkowa poszła się pieprzyć z moimi ocenami z matmy. SAMO DNO.
Leon spojrzał na blondynkę i nie wiedział co myśleć. Przecież oboje byli do siebie tacy podobni, nigdy wcześniej by o tym nie pomyślał, że może mieć coś wspólnego z NIĄ! Ale teraz... zadawało mu się, że lepiej ją rozumie. - Nie przeszkadza mi, że mnie obrażasz - wyznał, wzruszając ramionami. Ale to była prawda. Bo absolutnie nikt nie odważyłby się go tak otwarcie przezywać i dopiekać mu. Żadna z jego fanek nigdy nie powiedziałaby o nim złego słowa, a taka krytyka... jest w sumie budująca i zabawna.- Jesteś jedyną osobą, która się mnie nie obawia i, której nie nabrałem na całą tą szopkę, jaką dookoła siebie tworzę. Jesteś mądrzejsza niż myślisz, że jesteś Leilla. Wiesz więcej na temat historii niż niejedna osoba, idealnie oceniasz ludzi i odkrywasz ich sekrety... Masz w sobie taki "urok", który potrafisz wykorzystać na swoją korzyść. Jesteśmy podobni - skrzyżował ręce na piersi.
O, mój, Boże. Czy ktokolwiek spodziewałby się, że ten idiota, który cały czas ją wku... Denerwował, ma mniej denerwującą stronę. To jest nie prawdopodobne. A teraz proszę, przyjmujemy zakłady kiedy zaczną być razem... Obstawiam piąty rok. I to wcale nie dlatego, że to wiem. To przypadek. Po prostu.... Eh... Nie ważne. Leilla uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Stała teraz na przeciw niego. Jak równa z równym. Chyba pierwszy raz nie patrzyła na niego z wyższością. - Chyba tak... - powiedziała. - A ty chyba jednak nie jesteś aż tak zapatrzonym w siebie, narcystycznym łajdakiem. Chyba jeszcze tak źle z Tobą nie jest. Chyba.
Ja się spodziewałam, bo to moja postać i on jest w sumie najlepszą postacią jaką kiedykolwiek miałam. Jest uroczym, czarującym narcyzem, ale także kochanym i romantycznym idiotą. I jest podobny do mnie. So... - A Ty jednak nie będziesz nigdy należeć do mojego fanklubu, muszę się z tym pogodzić - uśmiechnął się lekko.- Wiesz ile rzeczy mogłoby się przydarzyć, gdybyśmy współpracowali? Nauczyciele robiliby wszystko, o co byśmy poprosili - uniósł zachęcająco brew. Cóż... jej urok, jego spryt. I mamy parę idealną.
|
Leilla Carter - 2015-07-13 02:05:39 |
Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał: Leon spojrzał na blondynkę i nie wiedział co myśleć. Przecież oboje byli do siebie tacy podobni, nigdy wcześniej by o tym nie pomyślał, że może mieć coś wspólnego z NIĄ! Ale teraz... zadawało mu się, że lepiej ją rozumie. - Nie przeszkadza mi, że mnie obrażasz - wyznał, wzruszając ramionami. Ale to była prawda. Bo absolutnie nikt nie odważyłby się go tak otwarcie przezywać i dopiekać mu. Żadna z jego fanek nigdy nie powiedziałaby o nim złego słowa, a taka krytyka... jest w sumie budująca i zabawna.- Jesteś jedyną osobą, która się mnie nie obawia i, której nie nabrałem na całą tą szopkę, jaką dookoła siebie tworzę. Jesteś mądrzejsza niż myślisz, że jesteś Leilla. Wiesz więcej na temat historii niż niejedna osoba, idealnie oceniasz ludzi i odkrywasz ich sekrety... Masz w sobie taki "urok", który potrafisz wykorzystać na swoją korzyść. Jesteśmy podobni - skrzyżował ręce na piersi.
O, mój, Boże. Czy ktokolwiek spodziewałby się, że ten idiota, który cały czas ją wku... Denerwował, ma mniej denerwującą stronę. To jest nie prawdopodobne. A teraz proszę, przyjmujemy zakłady kiedy zaczną być razem... Obstawiam piąty rok. I to wcale nie dlatego, że to wiem. To przypadek. Po prostu.... Eh... Nie ważne. Leilla uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Stała teraz na przeciw niego. Jak równa z równym. Chyba pierwszy raz nie patrzyła na niego z wyższością. - Chyba tak... - powiedziała. - A ty chyba jednak nie jesteś aż tak zapatrzonym w siebie, narcystycznym łajdakiem. Chyba jeszcze tak źle z Tobą nie jest. Chyba.
Ja się spodziewałam, bo to moja postać i on jest w sumie najlepszą postacią jaką kiedykolwiek miałam. Jest uroczym, czarującym narcyzem, ale także kochanym i romantycznym idiotą. I jest podobny do mnie. So... - A Ty jednak nie będziesz nigdy należeć do mojego fanklubu, muszę się z tym pogodzić - uśmiechnął się lekko.- Wiesz ile rzeczy mogłoby się przydarzyć, gdybyśmy współpracowali? Nauczyciele robiliby wszystko, o co byśmy poprosili - uniósł zachęcająco brew. Cóż... jej urok, jego spryt. I mamy parę idealną.
- To mogłoby być naprawdę interesujące. Hogwart byłby nasz. - end ken ju fil the lof tunajt! - Żaden Gryffon, nawet Potter czy Malfoy nie byliby lepsi od nas. Nawet jeśli byliby razem. - Drrary forewa. Teraz powinnien otworzyć się portal i ktoś powinien im przeszkodzić. Przecież oni rozwalą Hogwart. ALEFAJNIE! Serce serce.
|
Leon Parker - 2015-07-13 02:12:10 |
Leilla Carter napisał:Leon Parker napisał:Leilla Carter napisał: O, mój, Boże. Czy ktokolwiek spodziewałby się, że ten idiota, który cały czas ją wku... Denerwował, ma mniej denerwującą stronę. To jest nie prawdopodobne. A teraz proszę, przyjmujemy zakłady kiedy zaczną być razem... Obstawiam piąty rok. I to wcale nie dlatego, że to wiem. To przypadek. Po prostu.... Eh... Nie ważne. Leilla uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Stała teraz na przeciw niego. Jak równa z równym. Chyba pierwszy raz nie patrzyła na niego z wyższością. - Chyba tak... - powiedziała. - A ty chyba jednak nie jesteś aż tak zapatrzonym w siebie, narcystycznym łajdakiem. Chyba jeszcze tak źle z Tobą nie jest. Chyba.
Ja się spodziewałam, bo to moja postać i on jest w sumie najlepszą postacią jaką kiedykolwiek miałam. Jest uroczym, czarującym narcyzem, ale także kochanym i romantycznym idiotą. I jest podobny do mnie. So... - A Ty jednak nie będziesz nigdy należeć do mojego fanklubu, muszę się z tym pogodzić - uśmiechnął się lekko.- Wiesz ile rzeczy mogłoby się przydarzyć, gdybyśmy współpracowali? Nauczyciele robiliby wszystko, o co byśmy poprosili - uniósł zachęcająco brew. Cóż... jej urok, jego spryt. I mamy parę idealną.
- To mogłoby być naprawdę interesujące. Hogwart byłby nasz. - end ken ju fil the lof tunajt! - Żaden Gryffon, nawet Potter czy Malfoy nie byliby lepsi od nas. Nawet jeśli byliby razem. - Drrary forewa. Teraz powinnien otworzyć się portal i ktoś powinien im przeszkodzić. Przecież oni rozwalą Hogwart. ALEFAJNIE! Serce serce.
- Osobno mamy dużą władzę, ale razem... - uśmiechnął się i skinął głową. Piękna wizja. Mogliby pokazać, że Hogwart jest tylko dla ludzi z klasą, czystą krwią i... z władzą. Bo jeśli ktoś nie pragnie bycia lepszym niż jest, to jest nikim. Nie można zatrzymywać się w miejscu. Ciągle trzeba iść na przód. A oni, Leon i Leilla, są już na najwyższych szczeblach prywatnych osiągnięć. Teraz trzeba połączyć siły i zdobyć Hogwart.
|
Leilla Carter - 2015-07-13 21:16:44 |
Nie, żeby coś, ale piszę to piąty raz i naprawdę już mi się nie chce. Jedyne o co się obawiam to o przyszłość tych biednych ludzi, którzy będą zmuszeni żyć w jednym miejscu z tak genialną bandą. Od teraz cały Hogwart powinien być podwójnie ubezpieczony. Albo... Najlepiej od razu go zniszczyć. - Może być ciekawie...
|
Leon Parker - 2015-07-13 21:23:56 |
Leilla Carter napisał:Nie, żeby coś, ale piszę to piąty raz i naprawdę już mi się nie chce. Jedyne o co się obawiam to o przyszłość tych biednych ludzi, którzy będą zmuszeni żyć w jednym miejscu z tak genialną bandą. Od teraz cały Hogwart powinien być podwójnie ubezpieczony. Albo... Najlepiej od razu go zniszczyć. - Może być ciekawie...
Leon skinął głową i obdarował ją jednym z tych swoich uśmiechów, gdy coś idzie po jego myśli - ale ten się różnił tym, że był szczery i nieprzewidziany. - I tak będzie. - powiedział pełen przekonania. Chwila. Czy on właśnie zdobył sojuszniczkę?
|