Gość
xxx
Slytherin
Siedział po drzewem, bawiąc się swoją różdżką. If you know, what I mean ^^ Mimo, że było to zakazane oprócz zajęć. Opanował prawie wszystkie, podstawowe zaklęcia. Machał w powietrzu, tworząc zabawną, połyskującą na fioletowy kolor mgiełkę. Nucił pod nosem piosenkę jakiegoś rockowego zespołu. Bardzo żałował, że nie wziął ze sobą swojej Viacli, jego ulubionej gitary.
Ostatnio edytowany przez Xavier Ronovan (2015-07-03 13:31:55)
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Slytherin
Margaery wracała biegiem do Hogwartu, równomiernie uderzając butami w piasek. Wdech, wydech, wdech, wydech, jeszcze tylko trochę. Dasz radę, młoda!. Dzisiaj, biegnąc po swojej codziennej trasie wokół jeziora postanowiła pobić swój rekord (20 minut!) i czuła, że zaraz wypluje płuca i to, co ewentualnie z niej zostanie, kiedy padnie na ziemię.
Offline
Slytherin
Margaery Winchester napisał:
Margaery wracała biegiem do Hogwartu, równomiernie uderzając butami w piasek. Wdech, wydech, wdech, wydech, jeszcze tylko trochę. Dasz radę, młoda!. Dzisiaj, biegnąc po swojej codziennej trasie wokół jeziora postanowiła pobić swój rekord (20 minut!) i czuła, że zaraz wypluje płuca i to, co ewentualnie z niej zostanie, kiedy padnie na ziemię.
Xavier zauważył nadbiegającą Margaery i już na twarzy pojawił mu się złośliwy uśmieszek. Dzierżąc różdżkę w ręku, machnął nią w kierunku nóg dziewczyny. Chciał, aby się potknęła, w ramach zemsty za dość bolesne uderzenie go w głowę na peronie.
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Slytherin
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Margaery wracała biegiem do Hogwartu, równomiernie uderzając butami w piasek. Wdech, wydech, wdech, wydech, jeszcze tylko trochę. Dasz radę, młoda!. Dzisiaj, biegnąc po swojej codziennej trasie wokół jeziora postanowiła pobić swój rekord (20 minut!) i czuła, że zaraz wypluje płuca i to, co ewentualnie z niej zostanie, kiedy padnie na ziemię.
Xavier zauważył nadbiegającą Margaery i już na twarzy pojawił mu się złośliwy uśmieszek. Dzierżąc różdżkę w ręku, machnął nią w kierunku nóg dziewczyny. Chciał, aby się potknęła, w ramach zemsty za dość bolesne uderzenie go w głowę na peronie.
Margaery, mocno osłabiona po biegu, oczywiście potknęła się, w porę wyciągając do przodu i amortyzując upadek. Akurat złożyło się tak, że wylądowała w błotnistej kałuży, czemu towarzyszył głośny plask.
-Głupie korzenie drzew.-wymamrotała pod nosem, podnosząc głowę.
No nie mogę
http://33.media.tumblr.com/f15876987c77 … o1_250.gif
Offline
Slytherin
Margaery Winchester napisał:
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Margaery wracała biegiem do Hogwartu, równomiernie uderzając butami w piasek. Wdech, wydech, wdech, wydech, jeszcze tylko trochę. Dasz radę, młoda!. Dzisiaj, biegnąc po swojej codziennej trasie wokół jeziora postanowiła pobić swój rekord (20 minut!) i czuła, że zaraz wypluje płuca i to, co ewentualnie z niej zostanie, kiedy padnie na ziemię.
Xavier zauważył nadbiegającą Margaery i już na twarzy pojawił mu się złośliwy uśmieszek. Dzierżąc różdżkę w ręku, machnął nią w kierunku nóg dziewczyny. Chciał, aby się potknęła, w ramach zemsty za dość bolesne uderzenie go w głowę na peronie.
Margaery, mocno osłabiona po biegu, oczywiście potknęła się, w porę wyciągając do przodu i amortyzując upadek. Akurat złożyło się tak, że wylądowała w błotnistej kałuży, czemu towarzyszył głośny plask.
-Głupie korzenie drzew.-wymamrotała pod nosem, podnosząc głowę.
No nie mogę
http://33.media.tumblr.com/f15876987c77 … o1_250.gif
Xavier, widząc zaistniałą sytuację, wybuchł śmiechem. Gdy po chwili opanował się, podszedł do rudowłosej.
Nachylił się, opierając ręce na kolanach i znów zaczął się śmiać.
- Wszystko w porządku? - spytał, wyciągając dłoń, aby dziewczyna mogła wstać z błota.
Ta mała doprowadzała go do łez.
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Slytherin
-Bardzo śmieszne.-warknęła, odtrącając jego rękę. Sama da radę wstać!
Szło jej topornie, ale w końcu udało jej się wyprostować i rzucić okiem na swoje jasne spodnie i koszulkę, w tym momencie całe pokryte błotem. Właściwie, to cała była z błota i Bogu dzięki, że nie miała przy sobie lustra, bo przedstawiała naprawdę żałosny widok. Pomijając błotko, wciąż była czerwona po biegu, a jej włosy, częściowo sklejone błotem stały na wszystkie strony. A teraz jeszcze on się napatoczył.
Offline
Slytherin
Margaery Winchester napisał:
-Bardzo śmieszne.-warknęła, odtrącając jego rękę. Sama da radę wstać!
Szło jej topornie, ale w końcu udało jej się wyprostować i rzucić okiem na swoje jasne spodnie i koszulkę, w tym momencie całe pokryte błotem. Właściwie, to cała była z błota i Bogu dzięki, że nie miała przy sobie lustra, bo przedstawiała naprawdę żałosny widok. Pomijając błotko, wciąż była czerwona po biegu, a jej włosy, częściowo sklejone błotem stały na wszystkie strony. A teraz jeszcze on się napatoczył.
- Chciałem tylko pomóc - burknął, odsuwając się od brudnej dziewczyny. - Zapewne nie masz różdżki przy sobie, aby się oczyścić? - spytał, przejeżdżając długimi palcami po drewnianym przedmiocie.
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Slytherin
Margaery westchnęła, wlepiając wzrok w różdżkę. Potrzebowała jej-przecież nie mogła wejść do Hogwartu, ufajdana błotem od stóp do głów!
-Nie mam.-powiedziała, patrząc się na niego.-Więc gdybyś mógł...
Offline
Slytherin
Margaery Winchester napisał:
Margaery westchnęła, wlepiając wzrok w różdżkę. Potrzebowała jej-przecież nie mogła wejść do Hogwartu, ufajdana błotem od stóp do głów!
-Nie mam.-powiedziała, patrząc się na niego.-Więc gdybyś mógł...
- Hmm, no nie wiem, nie wiem, tak nie można - mruczał pod nosem, w końcu podniósł wzrok na dziewczynę. - Dobrze, zrobię to, ale potrzebne tu jest takie magiczne słowo i coś od siebie. - Wyszczerzył zęby w wrednym uśmieszku.
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Slytherin
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Margaery westchnęła, wlepiając wzrok w różdżkę. Potrzebowała jej-przecież nie mogła wejść do Hogwartu, ufajdana błotem od stóp do głów!
-Nie mam.-powiedziała, patrząc się na niego.-Więc gdybyś mógł...- Hmm, no nie wiem, nie wiem, tak nie można - mruczał pod nosem, w końcu podniósł wzrok na dziewczynę. - Dobrze, zrobię to, ale potrzebne tu jest takie magiczne słowo i coś od siebie. - Wyszczerzył zęby w wrednym uśmieszku.
-Proooszę, Xavier!-Margaery szeroko się uśmiechnęła. Nieco sztucznie, ale zawsze coś.-Było i "proszę" i uśmiech. Teraz mi pomóż. Proszę.
Offline
Slytherin
Margaery Winchester napisał:
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Margaery westchnęła, wlepiając wzrok w różdżkę. Potrzebowała jej-przecież nie mogła wejść do Hogwartu, ufajdana błotem od stóp do głów!
-Nie mam.-powiedziała, patrząc się na niego.-Więc gdybyś mógł...- Hmm, no nie wiem, nie wiem, tak nie można - mruczał pod nosem, w końcu podniósł wzrok na dziewczynę. - Dobrze, zrobię to, ale potrzebne tu jest takie magiczne słowo i coś od siebie. - Wyszczerzył zęby w wrednym uśmieszku.
-Proooszę, Xavier!-Margaery szeroko się uśmiechnęła. Nieco sztucznie, ale zawsze coś.-Było i "proszę" i uśmiech. Teraz mi pomóż. Proszę.
- Chłoszczyść - powiedział, celując w nią...różdżką. - Gotowe - dodał, nie zauważając żadnej plamy błota.
Przyjrzał jej się dokładnie.
- Chyba nigdy nie byłaś aż tak czysta, co? - spytał, uśmiechając się sarkastycznie. - Oj, chyba coś zostało, Aquamenti - oblał jej nogi strumieniem wody, zaśmiewając się przy tym.
Ostatnio edytowany przez Xavier Ronovan (2015-07-03 14:53:15)
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Slytherin
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Xavier Ronovan napisał:
- Hmm, no nie wiem, nie wiem, tak nie można - mruczał pod nosem, w końcu podniósł wzrok na dziewczynę. - Dobrze, zrobię to, ale potrzebne tu jest takie magiczne słowo i coś od siebie. - Wyszczerzył zęby w wrednym uśmieszku.-Proooszę, Xavier!-Margaery szeroko się uśmiechnęła. Nieco sztucznie, ale zawsze coś.-Było i "proszę" i uśmiech. Teraz mi pomóż. Proszę.
- Chłoszczyść - powiedział, celując w nią...różdżką. - Gotowe - dodał, nie zauważając żadnej plamy błota.
Przyjrzał jej się dokładnie.
- Chyba nigdy nie byłaś aż tak czysta, co? - spytał, uśmiechając się sarkastycznie. - Oj, chyba coś zostało, Aquamenti - oblał jej nogi strumieniem wody, zaśmiewając się przy tym.
-Xavier!-pisnęła, odskakując do tyłu. O dziwo, w jej głosie nie słychać było rozdrażnienia, tylko raczej...rozbawienie? Właściwie, to była mu wdzięczna, że postanowił pomóc jej się "oczyścić", nawet, jeśli to oznaczało wodę w butach. Ale gdyby tylko wiedziała, że to wszystko stało się właśnie przez niego!
Offline